Na gorąco

Co 3 wiatrak staje na działkach radnych, burmistrzów, wójtów, pracowników urzędów gmin. Dlatego gdzieś mają opinie, a nawet protesty mieszkańców!

„Brudna” energia

Dlaczego często władze gmin upierają się przy zgodzie na budowę farm wiatrowych, z nic mając głos mieszkańców? Ponieważ wiatraki w 39 proc. stają na działkach radnych, burmistrzów, wójtów, pracowników urzędów gmin, wynika z raportu NIK.

Podczas kontroli inspektorzy NIK odkryli zaskakującą prawidłowość: żadna ze skontrolowanych gmin, nawet przy licznych protestach, nie zorganizowała referendum w tej sprawie, choć zezwalały na to przepisy. Decyzje w imieniu mieszkańców podejmowane były wyłącznie przez radnych. Nawet, gdy gminy umożliwiały wyrażanie opinii na każdym etapie, obawy przeciwników wiatraków z reguły nie były uwzględniane, powiedział prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski.

Wśród wielu nieprawidłowości NIK zwrócił uwagę, że zapewnienie bezpiecznego użytkowania technicznej części elektrowni wiatrowych pozostawała i pozostaje poza zainteresowaniem jakichkolwiek organów inspekcyjnych państwa!

Budowniczy, mimo protestów, mogli stawiać wiatraki na terenach chronionych. „W efekcie turbiny wiatrowe na wiele lat staną się elementem krajobrazu m.in. Pojezierza Suwalskiego (w tym Doliny Rospudy) czy też Goplańsko-Kujawskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu”, czytamy w raporcie. Z powodu nieprecyzyjnych przepisów elektrownie mogły powstawać też na gruntach rolnych najwyższej klasy.

Kontrola NIK została przeprowadzona od 29 sierpnia 2013 r. do 14 lutego 2014 r. w 10 województwach, wśród nich w Podlaskiem. Objęła 28 urzędów gmin, 19 starostw powiatowych oraz 19 powiatowych inspektoratów nadzoru budowlanego.

Nowe papierowe wydanie „Kontaktów” od czwartku, 31 lipca

Zdjęcie z konkursu

Przebój

Masters - Szukam dziewczyny (Official Video)